Satori jest naprawdę miła wobec nas, a jej inteligencja nie mieści się w głowie. Ma tyle pomysłów na pomoc!
- Hej! Może założymy szkołę, w której będziemy uczyć młodych wojowników i wojowniczek, aby potem nam pomogli?! - Satori wpadła na kolejny pomysł
- Nie sądze by młodziaki chciały walczyć z mrocznymi elfami... - miałam ciągle pesymistyczne myśli...
- Poprawna wymowa! Mówi się "sądzę", a nie "sądze"!
- Hę? A z resztą nie ważne!"Skąd ona widziała, że powiedziałam "e" zamiast "ę"?"
- Na pewno się ktoś znajdzie!
- Ale nie możemy zrobić szkoły w moim zamku! - złościła się już i tak naburmuszona Rosoku
- Zbudujemy na zewnątrz! Masz służących więc mogliby w tym pomóc!
- Wiesz ile to by zajęło?!
- Z moich obliczeń wynika, że jeżeli budowa by trwała codziennie po 10 godzin... zajęło by nam to 5 dni!
- To i tak za długo! - już miałam zamiar się poddać.
Nagle ujawnił się w
drzwiach jeden ze służących Rosoku.
- Wybaczy mi pani, ale usłyszałem rozmowę o budowie szkoły. - rzekł z poważną miną.
- No i? - zapytała niewzruszona Rosoku.
- Niedaleko stąd jest opuszczona szkoła, więc można by ją odświeżyć.
- Świetny pomysł! Biorę się za pisanie ksiąg żywiołowych, regulaminu szkoły oraz potrzebnych przyborów! - i wybiegła z pokoju.
- Kuroichi... Nie wspominałaś, że ona ma takie dziwne pomysły...
- One nie są dziwne... tylko jej inteligencja tak przerasta naszą, że tego nie pojmujemy, a tak naprawdę to ona ma świętą racje. - broniła Satorę.
Po 10 minutach wróciła z 5 różnymi wielkimi księgami.
- Mam już napisane księgi: ognia, światła, ziemi, mroku i wody. Jutro napiszę jeszcze: roślinności, magmy, powietrza i mgły.
- Wow... w 10 minut to napisałaś?
- Tak to było proste.
Wszystkie zamilkłyśmy...
- No to biorę się za odświeżanie szkoły! - i wyleciała z pokoju z prędkością światła.
Mijały godziny, a ona nadal coś tam układała. Następnego dnia szkoła była już otwarta a uczniów było po brzegi!
- Ok! Mam listę klas! Emera to twoja klasa... To klasa Rosoku... To Kuroichi, a to moja!
- Em... czy tylko ja mam ponad 100 uczniów w klasie?
- Ta... ja mam ich 145... - rzekła jak zwykle znudzona Rosoku.
- Ja mam 106...
- Ja mam tylko 190!
>.> <.< <.<
- No co?
- Ta... Ja mam 199... brakuje tylko jednego a będzie ich 200...
- Za to to byś 6 z matmy dostała! Ale gdybyś miała 7 lat...
- Gdybym miała 7 lat bym była małym bobaskiem... nie zapominaj, że jestem elfem...
- Gdyby na ludzkie przeliczyć.
- A no to już inna sprawa...
Moja klasa była klasą " roślino-ziemną", Rosoku "ognisto-magmową", Kuroichi "mroczno-mgławą", a Satori "świetlano-wodno-powietrzna". Po tygodniu nasi uczniowie byli wyuczeni na medal! Może Satori miała rację co do tej szkoły? Zostały egzaminy końcowe, najtrudniejsze ze wszystkich. Zadaniem egzaminów było pokonanie swego nauczyciela. Aby szło szybciej dobierano się w grupy 5 osobowe. Całe szczęście wszyscy w mojej klasie zdali. U Rosoku też. Także i u Kuroichi. Ale u Satori był jeden uczeń, który przyszedł do tej szkoły tylko dlatego, że jest ciekawsza od zwykłej. Oblewał wszystkie egzaminy. A dlaczego? Ponieważ był znudzonym życiem wilkołakiem... Jego umiejętności są ciekawe... Może spróbujemy go namówić żeby z nami zawalczył. Z tego co widziałam, na podwórku był niesamowity... Może nam pomoże?
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz