wtorek, 18 września 2012

Czarny motyl

Po tym jak do nas dołączyła Kuroichi świat wydawał mi się już taki... pusty... A poza tym, ciekawi mnie ten stoper co ona go ciągle trzyma. Po co on jej? W końcu spytałam ją. Ona nie patrząc na mnie odpowiedziała:
- Liczę ile już czasu żyje na tej planecie...
- Ale po co? Przecież masz już ponad 190 lat! On wylicza minuty nie lata!
- Ustawiłam na lata...
- Ale po co liczysz?
- Chce sprawdzić czy dłużej wytrzymam niż moja siostra...
- Eee... po co?
- Możesz nie pytać się tylko "po co" ?
- No ale po co!
- Jesteś strasznie uparta...
- Poooooooooooooooooooooowiedz!
- Nie.
- Pooooooooooooooooooooooooooooooooooowiedz!
- Nie!
- Poooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo...
- Dobra już powiem!
- :3
- ...
- Mówisz czy nie?
- Eh... Moją siostrę porwały mroczne elfy i ją zabiły. Zawsze to robią wampirom, gdy już osiągają 190 lat i 200 dni...
- A ty ile już masz?
- 190 lat i 199 dni.
- ŻE CO?!
- No tak...
- O nie! Tak łatwo niema! Ja im nie pozwolę ciebie tknąć! Nawet jeśli spadnie ci włosek z głowy to ja ich wszystkich pozabijam! Nie ma mowy żeby cię zabili! O  nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie !
- ...Spokojnie... Jestem potężniejsza od mojej siostry więc sobie sama poradzę...
- O NIE! NIGDZIE BEZE MNIE SIĘ NIE RUSZYSZ! I BEZ ŻADNEGO ALE!
- Słysze jakby ktoś mówił jak moja mama... - nagle w drzwiach ujawniła się Rosoku.
- Huh? A zresztą nieważne! Musimy bronić Kuroichi bo jutro ma zostać zabita przez te wredne stworzenia!
- Dlaczego?
- Bo oni zawsze tak robią wampirom, które mają 190 lat i 200 dni!
- Em... Skoro Kuroichi jest taka młoda w tym wieku... To ile jej mama miała lat gdy ją urodziła? To nie możliwe. Na ludzkie lata ona ma 15 lat! A w tym wieku dzieci raczej się nie rodzą!
- On 50 lat jest taka zasada... Uważają teraz, że wampiry mogą im przeszkodzić w rządzeniu światem.
- A po co im to?! - oburzona zaczęłam chodzić w kółko.
- Nikt nie wie...
Następnego dnia wstałam o 3:00 i pilnowałam Kuroichi jak własnego oka w głowie. Spoglądając przez okno zauważyłam grupkę mrocznych elfów. Otworzyłam okno i zabiłam wszystkich jedną strzałą. Nagle słyszałam głos zza mnie:
- Tył to ty masz śliczny ale co z przodem? - parsknął śmiechem elf.
Okazało się, że byłam wypięta do niego, ponieważ klęczałam na łóżku Kuriochi, które było obok okna. Zawstydzona owinęłam go całego roślinami. Obok jego dłoni wyrosła róża, która wbijając się mu w dłoń sparaliżowała go.
- Chyba powinnam była się przebrać normalnie... - nadal byłam zawstydzona.
Gdy się odwróciłam ujrzałam elfa, który porwał mojego Rifu! (narzeczony)
Wrzasnęłam głośno:
- GDZIE JEST MÓJ RIFU!
- Ej spokojnie ślicznotko! Jest służącym naszej kochanej królowej!
- A co dokładnie tam robi?!
- Zabawia ją.
- Ale on mnie nawet nie umie rozśmieszyć.
- Nie żartem! Wyglądem!
- Czyli uważacie go za brzydala?!  JUŻ JA CI TE USZY Z GŁOWY POWYRYWAM TY...!
Nagle się uwolnił (jakim cudem?) i złapał mnie za szyje.
- R...Rosoku! Ku...Kuroichi!
- Nagle Rosoku wybiegła ze swojego pokoju.
- Ej jak on się tu dostał?!
Nagle z podłogi wyłoniły się... trupy... Zaczęły atakować elfa. Upuścił mnie i mocno uderzyłam o róg łóżka. Byłam nieprzytomna (znowu...)
- Emera! - krzyknęły Kuroichi i Rosoku.
Kuriochi jako, że jest wampirem, szybko z łózka znalazła się za elfem i ugryzła go w szyję.  Pojawiła się jeszcze większa grupa Elfów i zabrali mnie z Kuroichi.
- No cóż... znowu jestem sama... Chwila! Co ja wygaduję?! Muszę im pomóc!
Szybko wybiegła z zamku i pogoniła za nimi. Niestety ją też złapali. Ja i Rosoku zostałyśmy wtrącone do lochów, a Kuroichi została rzucona prosto u stóp królowej. Obok stał Rifu ze zdziwioną miną.
- No! W końcu cię mamy! Z twoją siostrą było łatwej. Ale cóż... Podać mi kołek!
Rifu wyjął z kieszeni Olbrzymi kołek i podał królowej.
- Hm... podobno złapano niejaką elficę Emerarudorifu i ducha Rosoku.
- Emera? - spytał jeszcze bardziej zdziwiony Rifu.
- Tak. A co znasz ją?
- Tak! To moja narzeczona! Ale ją zostawcie w spokoju!
- Narzeczona? Musi tu koniecznie być! Weźcie też tą Rosoku!
Zabrano nas z celi i jeszcze brutalniej rzucono o ziemię.
- Emera!
- Rifu!
- Em... Wy się znacie? Czy ja czegoś nie wiem? - zapytała Rosoku.
- Ta... nie powiedziałam ci jak mój narzeczony się nazywa...
- To on? Nie dziwie ci się, że go wybrałaś...
- Hę???
- Wygląda na odważnego i miłego...
- No i tak jest...
- A raczej było..
- Jak to było?
- Teraz jako błazen zupełnie straciłem moją odwagę...
- O nie! CO WYŚCIE MU ZROBILI?! - zaczęłam się miotać aby rozerwać liny.
- Taka śliczna a tak się złości! Hm... ta druga też jest całkiem śliczna... Nawet są śliczniejsze ode mnie! ŚCIĄĆ IM GŁOWY! Wszyscy zamilkli... Razem z Rosoku poczułyśmy przeszywającą nas energię. Jakimś cudem udało nam się uwolnić z tych węzłów. Ja szybko pobiegłam po Rifu, a Rosoku po Kuroichi. Ale było już za późno... Królowa wbiła w ostatniej chwili kołek w serce Kuroichi. Rosoku została złapana, ale to, że jest duchem to im uciekała.
- Królowo jak mamy ją zabić skoro to duch?!
- NIE MAM POJĘCIA! ZRÓBCIE TO JAKOŚ!
Z Kuroichi wyleciał piękny czarny motyl:

Z czarnego motyla zmieniła się w siebie.
- Tak! Znam moją nową moc!
Wszyscy nieruchomo stali.
- No co? w ostatniej chwili zmieniłam się więc żyje.
W chwili mojej nieuwagi Rifu został znowu złapany, a nasza trójka wyrzucona przez okno. Pechem było to, że suknie Rosoku i Kuroichi oraz moja spódnica zaczepiły się o gałęzie i... się zerwały... Naprawde spore kawałki... Uciekając próbowałyśmy to ukrywać... Gdy wróciłyśmy krawcowe Rosoku nam naprawiły ubrania, a ja smutna siedziałam w moim pokoju...
- Przynajmniej go zobaczyłaś... - szepnęła mi do ucha Rosoku.
- Tak... ale gdybym była bardziej uważna bym go uwolniła, a tak? Muszę więcej ćwiczyć! - i wybiegłam z łukiem, i strzałami na dwór. Ćwiczyłam dniami i nocami a dziewczyny z żalem się na mnie przyglądały...
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz