Zaniosłam przybyłą do swojego zamku i zapoznałam się z nią.Chce odszukać swojego narzeczonego i pokonać mroczne elfy,które splądrowały jej wioskę.A,i ma na imię Emerarudorifu,czyli po prostu Emera.
Znalazłyśmy jedną z ich wiosek.Ale...
Wszędzie nikogo nie było.Sklepy były pozamykane.Ani żywej duszy.Spodziewali się nas?
Przebiegła obok mnie jedna elfica.Złapałam ją za kark i dusiłam,aż straciła przytomność.Chciałam pokazać Emerze,że nie jestem jakimś małym dzieckiem.
Ona za to wykonała piękne salto do tyłu i strzeliła w jednego elfa,nadbiegającego z naprzeciwka.
-Dziwne,jak szłyśmy słyszałam wyraźne głosy...-zastanawiałam się.
-No cóż,chyba mamy pecha.Na pewno nas usłyszeli.A myślałam,że go tu spotkam...
-Nie martw się,twój narzeczony się znajdzie.Na pewno-pocieszałam ją.
Nie wiem,jak to jest się zakochać i mieć kogoś,ale z pewnością nie jest to miłe uczucie,gdy się go straci.
Chciałam jakoś pomóc Emerze,ale nie wiedziałam,jak.
Zaczęłyśmy sprawdzać wszystkie domki,ale mroczne elfy musiały uciec podczas naszej rozmowy.Znalazłyśmy za to parę ciekawych rzeczy:zaklęty łuk mrocznych elfów,jakąś fioletową perełkę i kilka opasek z wyszytymi imionami.
Emera zaczęła przeglądać imiona na opaskach-może zna kogoś?
Przejrzała wszystkie szybko,ale chyba nie skupiła się zbyt na tym i rzekła:
-Może lepiej już wracajmy.W twoim zamku zastanowimy się nad tym.Mogłabym u ciebie zostać na razie?
-No,jeżeli musisz.Służące przygotują ci łóżko.
-Dzięki ci wielkie!
Rozmawiałyśmy przez drogę powrotną.W sumie nie działo się nic ciekawego,ale to tylko do czasu...
W cieniu jednego z drzew leżała dziewczyna ubrana w odcienie czerni.Miała zakryte włosami oczy,wyglądała trochę,jakby ktoś ją zabił.Ale obok nie było ani śladu krwi...
Postanowiłyśmy podejść do niej.Uszczypnęłam ją.
-Czego tu chcesz?!-odezwała się i pokazała kły.Wampir?
-Nic,chcę ci tylko pomóc.
Emera zaniosła ją do mojego zamku i zajęłyśmy się nią.
-Chcesz zostać z nami w moim zamku?-spytałam.
-Nie.
-Hej!Nie masz domu,a ja ci proponuję pokój na stałe za nic!I ty nie chcesz?!
-Za nic?
-No,mogłabyś nam pomóc.
-Nie chcę.
-Albo pokój i pomoc,albo nic.
-No skoro już nie mam wyboru.
Emera się uśmiechnęła i rzekła:
-A jak się nazywasz?
-Kuroichi Vuanpu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz