piątek, 2 listopada 2012

Halloween'owy szok

Halloween to cudowne święto,chociaż uznaję je trochę za mało religijne.Ale jeżeli ktoś przebierze się za anioła,to nie jest tak źle.Ja ubiorę białą,puchową suknię...Ej,przecież jest Halloween!Przebiorę się za upadłego anioła,kostium idealnie będzie pasował do moich czerwonych włosów.
***
Zakończyłam już szycie sukni i ubrałam się w nią.Podkreśliłam swoje brązowe oczy czarnym make-up'em,a usta krwistoczerwoną szminką.Byłam gotowa pokazać się światu,więc zeszłam na dół.Wszyscy mieli bardzo oryginalne przebrania-Emera była żoną frankensteina (już nie muszę mówić,kim był Rifu ;3),Kuroichi królową wampirów,Satori szalonym naukowcem,a Rosoku duchem.
-Świetne przebrania!-krzyknęłam z entuzjazmem.Wszyscy dziwnie się na mnie popatrzyli.-No co?
-Myślałam,że trochę się inaczej ubierzesz...-zaczęła Emera.
-Coś ty na siebie włożyła?!Przecież jesteś aniołem,a nie jakimś tandetnym diabłem!-wrzasnęła Rosoku.
-Chcesz być błąkającą duszą czy posłusznym aniołem Boga?!-wtórowała jej Kuroichi.
Łzy napłynęły mi do oczu.
-Jeżeli wam coś przeszkadza,to już wasz problem!-odcięłam się i trzasnęłam frontowymi drzwiami.
-Chyba trochę przesadziłyście...-mruknął Rifu.
Biegłam i biegłam,i biegłam.Chciałam uciec jak najdalej i wyciszyć się trochę.Zdążyłam wziąć moje codzienne ubranie z pokoju,więc zdarłam z siebie ten marny kostium i ubrałam się "jak należy".Wytarłam też rozmazane smugi cieknącej kredki do oczu.Ale nie zostałam sama na długo...
-Przepraszam,wiesz może,gdzie jest pa...
Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć w to,co widzę.
-Kokoro?-spytałam niepewnie.
-Goe?!
Przytuliliśmy się.To był mój dawny przyjaciel z mojego ludzkiego życia.Zawsze dawał mi jedzenie,ale któregoś dnia nie przyszedł w umówione miejsce,zaczęłam się o niego martwić i błąkałam się po mieście,aż w końcu zmarłam.
-Ale...Gdzie ty byłeś,jak cię nie było?
-Hmm?
-To znaczy...Miałeś przynieść mi jedzenie,wiesz,wtedy.
-Okropnie cię za to przepraszam.Nie powiedziałem ci-mój ojciec był pijakiem,a matki nie miałem.Zarabiałem sprzedając produktu w sklepie spożywczym i kradłem jedzenie dla ciebie.Ale musiałem wracać na noce do domu,gdzie ojciec bił mnie.Aż w końcu zabił mnie nożem...
-Ro,ty...Kradłeś dla mnie?!
-Tak.Nie zostawiłbym cię w potrzebie.Nigdy.
Rozpłakałam się doszczętnie.Ro tyle dla mnie zrobił!
-Nie płacz!-uśmiechnął się.-Gdzie teraz mieszkasz?
-W pałacu mojej koleżanki,Rosoku.Może przyjmie cię do siebie-odwzajemniłam uśmiech.
-Chętnie bym zamieszkał z tobą.
Teraz już byłam pewna-zapałam do niego uczuciem.I to tym uczuciem,tak,TYM.
Ale rozmowę przerwała nam Rosoku.
-O wilku mowa!
Rosoku stała tylko,wpatrzona w Ro.Czy on się  jej podoba?Chyba ją zabije!Czemu ona musi być duchem?!
-Mam na imię Rosoku-opamiętała się.
-Goe mówiła mi o tobie.
-Znacie się?
-To mój przyjaciel z dzieciństwa-odparłam z dumą.-Czy Kokoro mógłby z nami zamieszkać?
-Nie wystarczy,że ciebie mam na głowie?!No ale...Jeżeli chcesz...
-Ogromnie dziękuję!-krzyknął Ro.
Chyba jednak rozkojarzenie Rosoku to tylko małe zauroczenie,bo inaczej nie krzyczałaby.Muszę poradzić się Emery.



Goe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz