Bardzo cieszyłam się z nowej znajomości,jednak muszę trochę ochłonąć po tym wszystkim.
A po czym konkretnie?No cóż.Goe przykleiła się do Ro jak rzep.
No i jeszcze..
Eh,nieważne.
Może po prostu wrócę pod tamtą kapliczkę?
Oh,ona jest otwarta,wejdę.
-Przynajmniej tutaj nikogo nie ma-mruknęłam do siebie.
Siedziałam chwilkę sama,lecz nagle drzwi kapliczki zaskrzypiały.Wstałam szybko i patrzyłam na wejście.
-Oh,Rosoku!Tutaj jesteś!Wszędzie Cię szukam!
To tylko Ro.A może aż?
-Czego chcesz?!-rzuciłam sucho.
-Niczego-wzruszył ramionami-nie wracasz do domu?
-Nie.
Chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
-Czemu?
Ech,nie da za wygraną.
-Daj mi spokój!-spojrzałam mu prosto w oczy,po czym usiadłam na pianinie i ledwo powstrzymywałam się od płaczu.Chyba to zauważył.
-Ej,o co chodzi?-podszedł i objął mnie ramieniem.
-Zostaw mnie!-dalej byłam naburmuszona.
-Siema!~-Emera otworzyła drzwi.
No jeszcze jej brakowało,grr.
-Zostawcie mnie już!-mruknęłam.
-Co jej jest?-spytała Ro,który spojrzał na nią wymownie.
-Rosoku,proszę,powiedz co Ci jest-Emera patrzyła na mnie ciepło.
Widziała,że płaczę.Cholera.
-Dz-dziś rocznica śmierci rodziców i mojej...-burknęłam ledwo przez łzy.
Emera i Ro popatrzyli na siebie ze smutkiem.Elfka poklepała mnie po plecach.
-Przykro nam...-szepnęła-...ale masz jeszcze nas,nie zapominaj o tym.
-N-naprawdę mnie lubicie?
-Jasne,nie wątp w to nigdy.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.Nikt nigdy mnie nie lubił przez mój charakter.
-Wiecie...Już mi lepiej,dziękuję-spojrzałam na nich wesoło.
Bardzo się zdziwili,nigdy nie widzieli mnie takiej potulnej,ja siebie też takiej nigdy nie zastałam.
-A teraz już wracajmy-wstałam,mówiąc swoim zwykłym,poważnym tonem-No już,chodźcie!
Zaśmiali się.Chyba wiedzieli,że nie chcę poznać po sobie,że gdzieś w głębi duszy jestem bardzo ciepła,że tkwi tam mały płomyczek,który w każej chwili może zmienić się w pożar.
Rosoku